Access the full text.
Sign up today, get DeepDyve free for 14 days.
Przegld Filozoficzny Nowa Seria R. 22: 2013, Nr 2 (86), ISSN 12301493 DOI: 10.2478/pfns-2013-0049 Czym jest kognitywistyka? Ta d e u s z S z u b k a . Rorty i Brandom o zaloeniach i roszczeniach nowej dyscypliny Slowa kluczowe: kognitywistyka, umysl, R. Rorty, R.B. Brandom, kartezjanizm, eksternalizm, beznonikowe teorie treci Dynamiczny rozwój nauk kognitywnych, okrelanych w literaturze polskiej mianem kognitywistyki, oywil nadzieje naukowego zrozumienia i wyjanienia umyslu dziki próbom zbudowania pelnej teorii mózgu i jego wytworów. Trudno by kwestionowa potrzeb tego rodzaju bada. Jednake warto te przyjrze si krytycznie, poprzez przeledzenie odpowiednich wywodów Richarda Rorty'ego i Roberta B. Brandoma, wtpliwym zaloeniom filozoficznym i wygórowanym roszczeniom tej nowej dyscypliny. Okazuje si wówczas, e kognitywistyka wbrew deklaracjom skladanym przez jej przedstawicieli nie wyzwolila si z dziedzictwa kartezjaskiego, lecz dokonala jedynie jego naturalistycznej reinterpretacji. Chocia w pewnym sensie umysl jest mózgiem, to w innym sensie nie ma podstaw do takiego utosamienia. By moe za spraw braku odpowiedniej komunikacji z filozofami, kognitywici notorycznie mieszaj ze sob róne sensy kategorii kluczowych dla zrozumienia naszego ycia umyslowego. Rorty o spoleczno-kulturowej naturze umyslu i jzyka Dla Richarda Rorty'ego metodologiczn sil napdow rozwoju nauk kognitywnych i ich wygórowanych roszcze poznawczych jest neopozytywistyczna idea jednoci nauki, propagowana w swoim czasie przez Rudolfa Carnapa. Wedlug Carnapa, podstaw tej jednoci mial by uniwersalny jzyk fizykali- styczny, zdolny do wyraenia wszystkich tez nauki. Okazalo si jednak, e nie da si w nim sformulowa teorii psychologicznych bez ich radykalnej modyfikacji w duchu behawiorystycznym, która ostatecznie zakoczyla si spektakularnym fiaskiem. Od polowy XX wieku zaczl zyskiwa na znaczeniu pogld, który dzisiaj ma status rzadko kwestionowanej ortodoksji, a mianowicie, e rozwój informatyki i komputerów dostarczyl nam narzdzi i modeli do naukowego opisu i wyjanienia stanów psychicznych. Dokonal si rzekomo przelom intelektualny, ,,który pozwolil nam wnikn w funkcjonowanie umyslu w sposób wczeniej nieosigalny" (Rorty 2004: 219). Dzisiejsza kognitywistyka i wszechobecno jej modeli wyjaniania umyslu jest teoretycznym owocem tego przelomu. Z tym obrazem dalekosinego przelomu intelektualnego nie zgadza si garstka mylicieli, którzy nie tylko nie maj obsesji na punkcie unifikacji wszystkich dyscyplin naukowych i uwaaj, e rónorodno jest co najmniej tak samo wartociowa jak jedno, lecz take twierdz, e zasadniczym nieporozumieniem jest model rozumienia umyslu i jego wytworów (w tym jzyka) zakladany przez kognitywistyk. Mówic najogólniej, nie zgadzaj si oni na to, aby ,,umysl i jzyk traktowa jako rzeczy, które mona poj przez rozloenie ich na czci i ustalenie, jak te czci s ze sob oraz z cechami rodowiska sprzone" (Rorty 2004: 220). Zamiast tego atomistycznego, dekompozycyjnego modelu proponuj ujcie umyslu i jzyka jako swoistych umiejtnoci spolecznych. Za glównych przedstawicieli takiego stanowiska Rorty uwaa Ludwiga Wittgensteina, Donalda Davidsona i Roberta B. Brandoma. Chocia Rorty nazywa entuzjastów rewolucji kognitywistycznej ,,carnapistami", to nie zalicza do nich wylcznie zwolenników jednoci nauki pojmowanej na sposób fizykalistyczny, tak jak to proponowal Carnap. Za jednego z entuzjastów kognitywistyki uwaa bowiem Noama Chomsky'ego, akcentujcego, e umysl i jzyk naley bada w duchu szeroko pojmowanych nauk przyrodniczych, jako caloci, których zachowanie zaley od elementów skladowych, struktury i mechanizmów generatywnych. Zdaniem Chomsky'ego, ci, którzy podchodz do tych spraw w tradycji wittgensteinowskiej, rezygnuj z tego szeroko pojtego ducha naukowoci i staraj si desperacko powstrzyma narastajc fal bada empirycznych, prowadzcych do fascynujcych i skutecznych teorii. Tego rodzaju oskarenia nie pozostaj bez odpowiedzi ze strony obozu przeciwnego. Jak pisze Rorty: Z perspektywy wittgensteinowskiej podejcie obrane przez Chomsky'ego i jego kolegów kognitywistów przypomina postpowanie czlowieka, który szuka zgubionych kluczy pod slupem latarni nie dlatego, e gdzie w pobliu mu wypadly, lecz dlatego, e lepiej tam wida. To, co Chomsky nazywa ,,punktem widzenia nauk przyrodniczych" jest po prostu nawykiem poszukiwania mikromechanizmów kryjcych si za makroskopowym zachowa- niem. Twierdzenie, e przyjcie tego punktu widzenia bdzie zawsze oplacalne, jawi si wittgensteinistom jako carnapowski dogmatyzm (Rorty 2004: 222). Mamy tu zatem do czynienia z konfliktem dwóch podej do badania natury umyslu i jzyka oraz wic si z tym ocen perspektyw rozwojowych nauk kognitywnych. Wedlug zwolenników tych nauk, po raz pierwszy w dziejach stoimy przed szans zbudowania w pelni naukowej teorii umyslu i jego wytworów, a wedlug tych, którzy spogldaj na kognitywistyk sceptycznie, jest to jeszcze jedna próba uczynienia z filozofii nauki na wzór nauk przyrodniczych, która zakoczy si fiaskiem, podobnie jak wszelkie inne tego rodzaju usilowania. Polega ona bowiem na propagowaniu teorii luno powizanych z empiri i praktyk, które postuluj istnienie mechanizmów tam, gdzie trudno si ich dopatrze. Ten ogólny konflikt postaw w stosunku do kognitywistyki czsto przybiera bardziej konkretne formy w odniesieniu do poszczególnych zagadnie i zaloe. Jej przedstawiciele zwracaj uwag, e bez podejcia typowego dla nauk kognitywnych nie bdziemy nigdy w stanie wyjani takich fenomenów jak skladalno czy kompozycyjno jzyka oraz zdolno tworzenia i rozumienia nowych zda. Nie pozostaje nam nic innego, jak po prostu zaloy, e jzyk ma okrelon struktur, a znaczenia wyrae zloonych s funkcj znacze wyrae prostych. Zwolennicy postawy wittgensteinowskiej, sceptycznie nastawieni do kognitywistyki, odpowiadaj zwykle, e bynajmniej nie musimy tak postpowa i wikla si w takie ujcie jzyka i jego fenomenów. Nie widz oni powodu do postulowania relacji midzy mentalnymi lub jzykowymi atomami, zwanymi ,,znaczeniami", ,,pojciami" lub ,,reprezentacjami", w celu wyjanienia spolecznych umiejtnoci organizmów uczcych si jzyka. Sdzenie, e istnieje cecha zwana ,,tosamoci znaczenia", któr mona wykry w strumieniu konwersacji, to obstawanie przy przedquine'owskim rozrónieniu na jzyk i fakty, które nie ma adnego innego celu poza dawaniem pracy kognitywistom (Rorty 2004: 224). Krótko mówic, ujcie jzyka jako cigu powizanych ze sob wyrae o okrelonych znaczeniach, które mona na róne sposoby ze sob wiza, nie jest jego neutralnym opisem, lecz teoretycznym ujciem, w którym implicite tkwi ju idea mechanizmów generatywnych. Temu ujciu mona przeciwstawi koncepcj jzyka jako umiejtnoci wypracowanej przez istoty ludzkie i inne organizmy, podobnej do umiejtnoci poruszania si i jazdy na rowerze. Wbrew temu, co si niekiedy twierdzi, nic nas nie zmusza równie do przyjcia, e wyraenia jzyka i odpowiadajce im stany umyslowe maj w pelni zdeterminowan tre o jasnych kryteriach identycznoci. Jak wiadomo, ów brak zdeterminowania i kryteriów identycznoci sklonil Willarda Van Orman Quine'a do zakwestionowania istnienia znacze jzykowych i treci mentalnych. Takie radykalne stanowisko jest trudne do utrzymania i stanowi przejaw zbyt daleko posunitego scjentyzmu. Fakt, e zachowanie i dostpne wiadectwa empiryczne pozwalaj na przypisywanie naszym wypowiedziom i stanom umyslowym rónych, wzajemnie niezgodnych treci, nie powinien by w jaki szczególny sposób niepokojcy, podobnie jak to, e na rozmaite sposoby moemy opisywa zwarto tego czy innego fragmentu czasoprzestrzeni lub za pomoc rónych funkcji interpretowa korelacje zachodzce midzy tym, co si dzieje w korze mózgowej organizmu, a jego otoczeniem. Taki stan rzeczy moe jednak wywolywa niepokój u kognitywistów, którzy chcieliby w miar jednoznacznie i cile powiza stany mózgu z treciami mentalnymi i znaczeniami wyglaszanych przez podmiot wypowiedzi. W perspektywie niezdeterminowania treci i znacze moliwo takiego powizania staje si iluzj. Nie oznacza to bynajmniej, jak podkrela Rorty, e obóz wittgensteinistów, sceptycznie nastawiony do kognitywistyki, chce kwestionowa uzalenienie umyslu i jego wytworów od mózgu. Wrcz przeciwnie. Pod tym wzgldem s oni tak samo dobrymi fizykalistami, jak entuzjaci kognitywistyki, czyli carnapici. Sklaniaj si w takim samym stopniu do pogldu, e nie mona zmieni czyjego stanu psychicznego nie zmieniajc gdzie i w jaki sposób stanu mózgowego tego kogo. Wtpi jednak w to, e istnieje owocny poziom bada midzy psychologi potoczn a neurologi (Rorty 2004: 228229). A wlanie na tym porednim poziomie sytuuj si badania i teorie kognitywistyczne. Owe rzekome badania zmagaj si równie z trudnoci lokalizacji umyslu. Z jednej strony mamy silne przekonanie, e ycie mentalne toczy si w naszym wntrzu, co przy zaloeniu, e jest ono cile zwizane z aktywnoci mózgu, sprowadza si do tezy, i jego miejscem jest nasza czaszka. Z drugiej za strony intencjonalno wikszoci, jeli nie wszystkich stanów mentalnych wyprowadza nas poza ich obrb, do przedmiotów, których owe stany dotycz. Umysl wydaje si zatem obejmowa wszystko to, o czym s skladajce si na przeycia i myli, a take wszystko to, co przez umysl zostalo wytworzone, czyli cal sfer ycia spolecznego i kultur. Rorty proponuje upora si z t zagadk lokalizacji umyslu poprzez odrónienie dwóch desygnatów tego terminu. Jednym jest struktura (hard-wiring) antropoidalnego mózgu, a drugim zbiór umiejtnoci spolecznych, nazywany ,,kultur". ,,Umysl" w solipsystycznym, kartezjaskim sensie czego, co znajduje si we wntrzu glowy, jest w istocie mózgiem tak jak to podkrelaj kognitywici. ,,Umysl" w sensie ducha obiektywnego, w sensie, w którym bytami mentalnymi s ksiki i obrazy, nie jest rzecz jasna mózgiem. Jest to wiat spoleczny, w którym znajdujemy kalendarze i szachownice (Rorty 2004: 230). To odrónienie pozwala na oczywist odpowied, w jakim sensie kognitywistyka, sprzona z neuronaukami, jest w stanie zbada umysl, a w jakim do tego si niezbyt nadaje. Moe niewtpliwie roci sobie pretensje do bycia teori umyslu wewntrz glowy, czyli internalnego, a nie teori umyslu jako ducha obiektywnego i kultury. Jednake ta pierwsza teoria bdzie miala wówczas charakter bardzo ograniczony i nie bdzie nawet w stanie wytlumaczy wielorakich sposobów powizania umyslu ze wiatem. Co wicej, zwizek midzy umyslem internalnym, który mona w zasadzie utosami z mózgiem, a umyslem jako duchem obiektywnym i kultur jest bardzo zloony i nie mona go sprowadzi do jakiego rodzaju jednoznacznego determinowania. Mona go porówna do relacji, jaka zachodzi midzy oprzyrzdowaniem (hardware) komputera a jego oprogramowaniem (software). To pierwsze nie wyznacza tego drugiego, a jedynie umoliwia jego stosowanie, wykorzystanie i rozwój. Podobnie jest z relacj midzy umyslem jako mózgiem a umyslem jako kultur. Nie tylko nie ma tu jakiego koniecznego determinowania, lecz relacje te dalekie s od zwizków mikro-makro znanych z nauk przyrodniczych i stanowicych sil napdow paradygmatu kognitywistycznego. Zdaniem Rorty'ego, ,,s one przykladem relacji midzy narzdziem a jego rónorodnymi zastosowaniami" (Rorty 2004: 231). Jeli jednak tak jest, to by moe ow rónorodno zastosowa bdzie w stanie wytlumaczy w paradygmacie kognitywistycznym biologia ewolucyjna. Takie stawianie sprawy, i to czsto w tonie kategorycznym, jest powszechne wród kognitywistów. Nie przynosi ono jednak zadowalajcych rezultatów z tego oczywistego powodu, e zastosowanie danego narzdzia, poczwszy od luku i strzaly, a skoczywszy na oprogramowaniu, moe ulega daleko idcym zmianom. Jak z du doz trafnoci zauwaa Rorty: Fakt, e pierwszy przelom w zakresie oprogramowania nastpil w obszarze wyznaczania celów pocisków oraz w zakresie poszukiwania i odzyskiwania informacji, nie mówi nam zbyt wiele o zastosowaniach dzisiejszych komputerów. Fakt, e niektóre wczesne stadia ewolucji mózgu ludzkiego byly podyktowane potrzebami myliwych-zbieraczy, mówi nam równie malo o tym, co mona zrobi za pomoc powstalego wytworu (Rorty 2004: 232). Krótko mówic, perspektywa biologii ewolucyjnej nie nadaje si do wyznaczania calej gamy przyszlych zastosowa umyslu. Co wicej, sklania nas ona czemu holduj równie bezwiednie kognitywici do skupiania si na naszych elementarnych reakcjach ze wiatem, na tym, co lczy nas ze zwierztami, a nie na tym, co jest dla nas specyficzne. W rezultacie przedstawiciele nauk kognitywnych s na ogól zainteresowani ,,tym, co nasze dzieci maj wspólnego z szympansami, a nie tym, co je lczy z Platonem" (Rorty 2004: 233). W swojej krytyce roszcze poznawczych kognitywistyki Rorty nie zamierza kwestionowa, e skladaj si na ni dyscypliny, w których prowadzone s autentyczne badania, a w toczonych sporach uczestnicz osoby o wysokich kompetencjach i duej wiedzy. Klopot z kognitywistyk polega na tym, e do badania umyslu stosuje ona wzorce wypracowane w naukach przyrodniczych i próbuje to czyni na plaszczynie, której nie ma. Jest tak dlatego, gdy, jak pisze Rorty: midzy neuronami a praktykami spolecznymi nie ma nic poredniego, co kognitywistyka mialaby bada. W celu zbadania, co wyrónia istoty ludzkie i czyni je tak bardzo odmiennymi od szympansów, trzeba bada te praktyki, czyli bada kultur. Nie mamy i nie potrzebujemy adnego pomostu lczcego neurony z praktykami, tak samo jak nie potrzebujemy go midzy oprzyrzdowaniem a oprogramowaniem. Oprogramowanie jest po prostu sposobem wykorzystania oprzyrzdowania, a kultura jest po prostu sposobem uczynienia uytku z naszego wyposaenia fizjologicznego. Zrozumie dzialanie oprzyrzdowania to jedno, a zrozumie jego zastosowania to co zupelnie innego (Rorty 2005/2007: 179; por. przeklad polski: 270). W odpowiedzi zwolennicy kognitywistyki zapewne odwolaliby si do idealów jednoci wiedzy naukowej i potrzeby powizania tych bada, któr oni sami staraj si zaspokoi. Dalekie echo tej potrzeby mona znale chociaby w znanym okreleniu filozofii przez Wilfrida Sellarsa, jako usilowania zrozumienia tego, jak rzeczy w najszerszym tego slowa znaczeniu lcz si ze sob w najszerszym tego slowa znaczeniu. Rorty, który do koncepcji Sellarsa sam wielokrotnie nawizywal i sklonny byl nawet w swoim czasie zgodzi si na to okrelenie filozofii, replikuje tym razem, e w filozofii nie chodzi o ustalenie, w jaki sposób rzeczy wi si ze sob, lecz raczej o pokazanie, w jaki sposób rozmaite praktyki spoleczne mog pokojowo wspólistnie. Brandom o pozostalociach kartezjanizmu i teoriach beznonikowych Dociekania Roberta Brandoma nad filozoficznymi uwarunkowaniami i zaloeniami nauk kognitywnych s w duej mierze rozwiniciem i twórczym uzupelnieniem zazwyczaj skrótowych i szkicowych uwag Rorty'ego. Rozpoczynaj je rozwaania nad trwalym dziedzictwem kartezjanizmu w filozoficznych i naukowych koncepcjach umyslu. Podstawowymi elementami tego dziedzictwa jest pojmowanie stanów mentalnych jako wewntrznych i zarazem poznawczych, czyli jako reprezentacji wiata zewntrznego wobec umyslu. W kartezjanizmie sensu stricto przyjmowano ponadto, e owe stany s przejrzyste dla podmiotu i dane w sposób nieomylny, lecz z czasem zaloenia te zostaly zakwestionowane jako niewiarygodne. Krytyka ta nie wyzwolila nas jednak z kartezjanizmu. Jak pisze Brandom: Ostatni pozostaloci kartezjanizmu jest pogld, e stany ze swej istoty poznawcze, takie jak przekonania, s take ze swej istoty stanami wewntrznymi w tym mianowicie sensie, e ich sukces jako reprezentacji zaley od rzeczy, które nie s owymi stanami, a ich status jako elementów reprezentujcych, jako przynajmniej majcych w zamierzeniu przedstawia moliwe konfiguracje rzeczy zewntrznych, jest niezaleny od wszystkiego z wyjtkiem cech, które s w mocnym sensie wewntrznymi skladnikami samych tych stanów (Brandom 2004: 237). Dopatrywanie si takiej pozostaloci kartezjanizmu we wspólczesnej kognitywistyce wydaje si na pierwszy rzut oka zaskakujce, gdy wewntrzne stany umyslowe s w niej traktowane na ogól jako stany mózgu, które stanowi integralne elementy wiata i s przedmiotem naukowych bada empirycznych. Trudno w takim podejciu doszuka si jakiejkolwiek pozostaloci kartezjanizmu, która mialaby wplyw na teorie kognitywistyczne. Zdaniem Brandoma, taka postawa jest przejawem zbytniego przywizana do tradycyjnych sformulowa stanowiska kartezjaskiego, i lekcewaenia faktu, e kartezjanizm, podobnie jak krytykowany przez Sellarsa mit danych, przybiera bardzo rónorodne formy. W kognitywistyce przyjmuje on posta preferowania teorii, które postuluj istnienie noników takich stanów umyslowych jak przekonania, pragnienia i intencje, którymi moe by jaki jzyk myli, pojmowany albo na wzór jzyka naturalnego (czyli jako prywatny odpowiednik jzyka publicznego), albo jako rodzaj fizjologicznego pisma mózgu (brain writing). Z teoriami tymi spokrewnione s te koncepcje, które chocia od postulowania noników si odegnuj, to jednak obstaj przy tym, e warunki przypisywania ludziom owych stanów, majcych charakter intencjonalny, mona sformulowa w kategoriach nieintencjonalnych, czyli fizycznych, biologicznych, ekologicznych itp. Czy jednak jest co, co takim teoriom i koncepcjom mona sensownie przeciwstawi? Zdaniem Brandoma mona. Zwraca on uwag, e istnieje spora grupa teorii, które przypisuj ludziom stany mentalne i charakteryzuj je bez postulowania istnienia ich noników. Zwolennicy takich teorii podkrelaj czsto, e stany mentalne s w istocie stanami ucielenionych osób ludzkich, które znajduj si w okrelonych zwizkach z otoczeniem przyrodniczym i spolecznym, w którym yj. Jako przyklad mona tu poda interpretatywizm Donalda Davidsona. Wedlug niego, ywienie przez kogo jakiego przekonania lub pragnienie czego polega na tym, e odwolanie si do owego przekonania lub pragnienia stanowi niezbdny element w calociowej interpretacji werbalnego i niewerbalnego zachowania tego kogo. Interpretujc zachowanie danej osoby, stara- my si jej przypisa takie stany mentalne, opisywane w naszej terminologii i jzyku, które uczyni owo zachowanie w pelni zrozumialym. O kim, kto w upalny dzie zmierza w kierunku lodówki ze szklank w rku, mówimy, e chce si ochlodzi, a jedn z towarzyszcych mu myli moemy wyrazi nastpujco: ,,chc si napi czego zimnego". Rzecz jasna, osoba ta nie musi mie dokladnie tej myli, sformulowanej w jzyku polskim, gdy moe to by cudzoziemka, która w ogóle nie zna polskiego. Ma ona ow myl w tym sensie, e zachowuje si w taki sposób, e zasadne jest przypisanie jej tej myli, co nie oznacza, i sama ta myl jest gdzie w mózgu cudzoziemki zakodowana. To przypisywanie myli i przekona porównuje Davidson do okrelania wagi rozmaitych przedmiotów. Przedmiotom przypisujemy w danym systemie odpowiednie liczby. Inne liczby bd skorelowane z przedmiotami, kiedy ich wag bdziemy podawa w kilogramach, a inn, kiedy bdziemy j podawa w funtach. Wane w tym wszystkim jest zachowanie wlaciwych proporcji midzy przedmiotami, bez wzgldu na przyjt skal, i unikanie pokusy lokalizowania owych wartoci liczbowych w samych przedmiotach. Podobnie jest z przypisywaniem przekona. Davidson tak to rozwija: Mylc i mówic o wagach przedmiotów fizycznych nie musimy przyjmowa, e jest co takiego jak wagi, które owe przedmioty maj. Podobnie, mylc i mówic o przekonaniach ludzi nie musimy przyjmowa, e istniej takie byty jak przekonania. Nie musimy te wynajdywa przedmiotów, które moglyby sluy za ,,przedmioty przekona" albo te by czym, co jawi si umyslowi lub znajduje si w mózgu. Takie wynajdywanie nie jest konieczne, poniewa byty, do których si odwolujemy przy okrelaniu stanu umyslu, nie musz odgrywa dla osoby znajdujcej si w tym stanie adnej roli psychologicznej lub epistemologicznej, tak samo jak liczby nie odgrywaj adnej roli fizycznej (Davidson 1989/2001: 60). Ujmujc sedno tego stanowiska jak najkrócej: tak jak w okrelaniu ciaru przedmiotów istotne jest ujcie relacji przedmiotów midzy sob, a nie zludne poszukiwanie lokalizacji ciaru w przedmiocie, tak te w przypisywaniu ludziom przekona i innych stanów mentalnych wane jest okrelenie ich wzajemnych zwizków i relacji ze rodowiskiem, a nie zludne poszukiwanie materialnego nonika w ludzkich mózgach. Chocia Brandom z du doz aprobaty przywoluje interpretatywizm Davidsona, to rozwija wlasn wersj tego rodzaju stanowiska. Odwoluje si w niej w pierwszym rzdzie do idei, które uwaa za pochodzce od Kanta. Jedn z nich jest przewiadczenie, e odrbno ludzi jako istot mylcych od innych organizmów ywych powinno si ujmowa nie w kategoriach ontologicznych, lecz deontologicznych. Oznacza to, e nasze myli, slowa i czyny róni si od przyczynowo wywolanych reakcji innych istot ywych tym, e s czym, za co jestemy odpowiedzialni. Ujmujc to w specyficznej terminologii stosowanej przez Brandoma, s one podejmowanymi przez nas zobowizaniami (commitments). Ta perspektywa powoduje, e podstawowymi jednostkami ludzkich myli i ich jzykowego wyrazu staj si sdy i zdania, gdy tylko za stwierdzone sdy i zdania mona by w pelnym sensie odpowiedzialnym. Drug trafn ide pochodzc od Kanta jest, zdaniem Brandoma, ujmowanie sdzenia i dzialania jako stosowania poj. Pojcia wyznaczaj to, za co jestemy odpowiedzialni, to, do czego si zobowizalimy przez takie a nie inne ich zastosowanie; innymi slowy, s regulami ksztaltujcymi nasze sdy. Rzecz jasna, to od nas zaley, jakie pojcia bdziemy stosowa, lecz konsekwencje wyboru takich a nie innych poj s ju od nas niezalene, gdy s okrelane przez tre wybranych poj. Mamy zatem wolno w zakresie doboru i aplikacji poj, lecz nie w zakresie odpowiedzialnoci i zobowiza, które s nastpstwem tej aktywnoci. Przedstawiajc to w argonie kantowskim, zmodyfikowanym przez Brandoma: tym, co odrónia autentycznie normatywny wymóg od wymogu naturalnego (zwizanie si koncepcjami regul, a nie samymi regulami jako e nasza postawa wobec regul odgrywa istotn rol poredniczc w ich statusie jako czego, co nas wie), jest to, e jestemy zwizani przez co tylko wówczas, gdy sami si tym czym wiemy. Jednake to, co robimy, aby by autentycznie zwizanymi, i co skutkuje rzeczywistymi zobowizaniami i odpowiedzialnoci, to, do czego si zobowizujemy stosujc dane pojcie, nie moe w ten sam sposób zalee od nas. Auto-nomia musi mie dwie strony: musi by prawem dla nas samych (Brandom 2004: 248). Oczywistym warunkiem istnienia tak przedstawionej autonomii jest odpowiednio bogaty zestaw treciowo okrelonych poj, bdcych w stanie wiza i ogranicza nasz wolno. Musz to by te pojcia odpowiednio rozumiane. Wlaciwe, wieloplaszczyznowe rozumienie poj zostalo wypracowane, podkrela Brandom, w ramach filozofii analitycznej. Niestety, nie zostalo ono na ogól przyswojone przez przedstawicieli kognitywistyki. Pojcia traktuj oni zwykle po prostu jako etykiety do oznaczania przedmiotów i ich grupowania, do czego potrzebna jest jedynie umiejtno zrónicowanego reagowania na bodce docierajce do organizmu z otoczenia. W tym elementarnym sensie pojciami operuje na przyklad papuga, która widzc przed sob czerwony przedmiot, skrzeczy: ,,to jest czerwone". Takie skrzeczenie trudno jednak uzna za trafne charakteryzowanie przedmiotu jako czerwonego. Papuga nie opisuje go jako czerwonego, gdy nie zdaje sobie na przyklad sprawy, e skoro jest on czerwony, to jest kolorowy, nie uwiadamia sobie, e bdc caly czerwony, nie moe on by jednoczenie caly zielony itp. Nie operuje wic pojciem czerwieni i innymi pojciami, które slu celom opisowym. Rónica midzy elementarn zdolnoci poslugiwania si pojciami jako etykietami a o wiele bardziej zaawansowan umiejtnoci operowania pojciami jako deskrypcjami ma fundamentalne znaczenie, gdy dopiero te drugie pozwalaj nam na uchwycenie pojciowych relacji inferencyjnych, na zrozumienie, co wynika z zastosowania jakiego pojcia i jaki jest jego zwizek z innymi pojciami. Innymi slowy, dopiero poslugiwanie si pojciami deskryptywnymi pozwala nam by istotami racjonalnymi, to jest takimi, które s w stanie poda racje zastosowania danych poj i wyprowadzi z tego odpowiednie konsekwencje11. W Brandomowskim podejciu do natury tego, co umyslowe, mamy zatem na razie trzy idee typowo kantowskie (albo ostroniej: takie, których istnienia Brandom dopatruje si w tradycji kantowskiej). S to mianowicie: (a) normatywno i prymat treci sdowych, (b) pojciowy charakter treci, oraz (c) rola relacji inferencyjnych we w pelni rozwinitym i racjonalnym uyciu poj. Do tych idei dodaje Brandom jeszcze wtek, który uwaa za typowo heglowski i wittgensteinowski. Sprowadza si on do tezy, e status normatywny naszych stanów mentalnych, czyli to, e stanowi one swoistego rodzaju zobowizania, ma charakter spoleczny. Podstawowy zamysl jest taki, e statusy normatywne, takie jak zobowizania, s wytworami spolecznych postaw praktycznych. Nie bylo zobowiza, autorytetu czy odpowiedzialnoci dopóty, dopóki ludzie nie zaczli w praktyce odpowiednio siebie traktowa i na siebie reagowa, nie zaczli uwaa siebie za podmioty do czego zobowizane, obdarzone autorytetem i odpowiedzialne. To nasza praktyka ustanawia normy pojciowe, a ich uznanie konstytuuje nas jako istoty mylce (sapients). W takim ujciu teza ta ma wyranie tego rodzaju posta, jaka byla rozwaana przez pónego Wittgensteina. W pierwszym rzdzie obdarzone treci s czynnoci, a tylko pochodnie znaki lub dwiki, których wytwarzanie jest wykonywaniem danej czynnoci (Brandom 2004: 249). Przykladem takich spolecznych czynnoci s ruchy wykonywane pionkiem lub inn figur w grze w szachy lub w dowolnej innej grze. Czynnoci tak moe te by stwierdzanie okrelonego zdania, powiedzmy ,,ta moneta jest miedziana". Jeszcze inn czynnoci tego rodzaju bdzie zacignicie poyczki w banku i zloenie podpisu pod stosown umow. Wszystkie te czynnoci bd mialy swe podstawy i konsekwencje w czym, co nie mieci si wylcznie w obrbie umyslu kogo, kto je wykonuje. Gracz w szachy, któremu daleko do 1 O tych rónicach midzy rozmaitymi rodzajami poj pisze Brandom obszernie w rozprawie How Analytic Philosophy Has Failed Cognitive Science (Brandom 2009). Z du doz zasadnoci twierdzi w niej midzy innymi: ,,Nieuwzgldnianie rónic i relacji midzy calkowicie odmiennymi rodzajami poj doprowadzilo, jak sdz, do stalej tendencji systematycznego przeceniania stopnia, w jakim udalo si skonstruowa (w AI) lub rozpozna w rozwoju (czy w rozwoju ludzkich dzieci, czy te innych naczelnych) to, co my jako uytkownicy wysoce skomplikowanych poj robimy, albo te dokona rozkladu tego w myl zasad inynierii odwróconej" (Brandom 2009: 224). doskonaloci, moe nie zdawa sobie w pelni sprawy, jakie bd nastpstwa wykonanego przez niego pionkiem ruchu. Kto, kto zgodnie z prawd stwierdza, e trzymana przez niego w rku moneta jest miedziana, moe nie zna dokladnej temperatury topnienia miedzi i tym samym nie zdawa sobie sprawy, jak bardzo moneta ta jest odporna na dzialanie ciepla. Jednake orzeczenie, e jest to moneta miedziana, zobowizuje tego kogo do uznania wszystkich konsekwencji z tego plyncych, i to nawet tych, które znajduj si poza zasigiem jego wiedzy. Z kolei aby dana sekwencja czynnoci byla zacigniciem poyczki, przypiecztowanym podpisami zloonymi pod umow, musz by spelnione odpowiednie warunki, które znajduj si poza sfer intencji i innych stanów umyslowych osób w tych czynnociach uczestniczcych, jak na przyklad pelnoletnio osoby zacigajcej poyczk i posiadanie pelnomocnictw do reprezentowania banku poyczk udzielajcego. Takie ujcie stanów mentalnych i dziala, z którymi s one sprzone, jest niewtpliwie eksternalistyczne. S one bowiem w duej mierze wyznaczone przez co, co jest niezalene od podmiotów tych stanów, i czsto przez co, co ley poza zasigiem wiadomoci owych podmiotów. Inaczej rzecz ujmujc, owe stany i dzialania podlegaj pewnym zewntrznym normom, które konstytuuje i którymi zarzdza, jak twierdzi Brandom, cala wspólnota spoleczna i jzykowa. Nie naley jednak zapomina, e niekiedy owe normy musz te odpowiada temu, jaki jest otaczajcy nas wiat, na przyklad jakie s wlaciwoci miedzi, na temat której wyglasza si dan wypowied22. Co waniejsze jednak, ujcie to nie wymaga przyjmowania dla owych stanów i dziala wewntrznych noników, a ponadto podwaa przypuszczenie, e stany te da si opisa w kategoriach nieintencjonalnych, czyli fizycznych, chemicznych i biologicznych. Znajdowanie si bowiem w stanie opisywanym jako zobowizanie do splacania poyczki czy w stanie zwizanym z akceptacj tego, e dana moneta jest miedziana, nie musi mie jakiego wewntrznego, mózgowego nonika i bez pomocy kategorii intencjonalnych nie da si trafnie uchwyci, na czym polega specyfika tych stanów, a zwlaszcza ich status normatywno-spoleczny. Brandom tak podsumowuje sedno swojej koncepcji: Ujmowanie naszych poznawczych kontaktów ze wiatem w kategoriach zobowiza pojmowanych jako spoleczne statusy normatywne jest sensown alternatyw wobec ujmowania ich jako stanów wewntrznych. Mona podejmowa zobowizania i przypisywa je innym 2 Najwyraniej Brandom splata w jedn calo eksternalizm spoleczny, wedlug którego tre stanów mentalnych zaley wspólnoty, w obrbie której znajduje si podmiot tych stanów, z eksternalizmem perceptualnym, wedlug którego istnieje cisly zwizek midzy treci niektórych stanów mentalnych a cechami wiata, którego te stany dotycz. W sprawie tego odrónienia zob. Davidson 2001. za pomoc publicznych wypowiedzi i dziala. Jednake same zobowizania to, co podejmowane i przypisywane nie musz mie adnych nieintencjonalnie okrelanych noników, niczego, co pozostaje do zobowiza w takiej relacji, w jakiej zdaniowe znaki-oznaki (sign-designs) pozostaj do treci propozycjonalnych (Brandom 2004: 251). Kognitywistyka, przynajmniej w swym glównym nurcie, opisuje i wyjania nasze poznawcze kontakty ze wiatem w kategoriach stanów wewntrznych, majcych swe noniki w mózgu i w konfiguracji jego elementów. Normatywno-spoleczny wymiar naszego umyslu, którego nie da si sprowadzi do takich czy innych noników i scharakteryzowa w kategoriach czysto przyrodniczych, nie mieci si w ramach tej dyscypliny. Konkluzja Bez wtpienia rozwaania Rorty'ego i Brandoma na temat ogranicze kognitywistyki stanowi dla entuzjastycznych i bezkrytycznych zwolenników tej dyscypliny wyzwanie, wobec którego trudno przej obojtnie. Niektórzy z tych zwolenników odpowiedz prawdopodobnie, e obaj filozofowie mówi o pewnym paradygmacie uprawiania nauk kognitywnych, który zostal ju przezwyciony, a dzisiejsza i przyszla kognitywistyka, w której umysl jest opisywany i wyjaniany jako mniej lub bardziej ucieleniony, rozszerzony i uspoleczniony, poradzi sobie bez trudu z krytyk Rorty'ego i Brandoma. By moe do pewnego stopnia tak si stanie. Nie naley jednak zapomina, e stopniowe poszerzanie pola badawczego kognitywistyki nieuchronnie uczyni z niej heterogeniczn ,,teori" wszystkiego, która z powodów zasadniczych nigdy nie wyjdzie poza mieszanin danych empirycznych, odwanych, lecz niewykonalnych deklaracji, i jalowych spekulacji. Bibliografia Brandom R.B. (2004), From a Critique of Cognitive Internalism to a Conception of Objective Spirit: Reflections on Descombes' Anthropological Holism, ,,Inquiry" 47, s. 236253. Brandom R.B. (2009), How Analytic Philosophy Has Failed Cognitive Science, w: tene, Reason in Philosophy. Animating Ideas, Cambridge, MA: The Belknap Press of Harvard University Press, s. 197224 [por. przeklad J. Komorowskiej-Mach w niniejszym numerze ,,Przegldu Filozoficznego" przyp. red.]. Davidson D. (1989/2001), What is Present to the Mind?, w: tene, Subjective, Intersubjective, Objective, Oxford: Clarendon Press 2001, s. 5357. Davidson D. (2001), Externalisms, w: P. Kotatko, P. Pagin, G. Segal (eds.), Interpreting Davidson, Stanford, CA: CSLI Publications, s. 116. Rorty R. (2004), The Brain as Hardware, Culture as Software, ,,Inquiry" 47, s. 219235. Rorty R. (2005/2007), Holism and Historicism, w: tene, Philosophy as Cultural Politics (Philosophical Papers, vol. IV), Cambridge: Cambridge University Press 2007, s. 176183 [por. Holizm a historycyzm, w: tene, Filozofia jako polityka kulturalna, przel. B. Baran, Warszawa: Czytelnik 2009, s. 266275]. Streszczenie Dynamiczny rozwój kognitywistyki oywil nadzieje naukowego zrozumienia i wyjanienia umyslu dziki próbom zbudowania pelnej teorii mózgu i jego wytworów. Trudno by kwestionowa potrzeb tego rodzaju bada. Jednake warto te rozway krytycznie poprzez przeledzenie odpowiednich wywodów Richarda Rorty'ego i Roberta B. Brandoma zaloenia filozoficzne i wygórowane roszczenia tej nowej dyscypliny. Okazuje si wówczas, e kognitywistyka wbrew deklaracjom skladanym przez jej przedstawicieli nie wyzwolila si z dziedzictwa kartezjaskiego, lecz dokonala jedynie jego naturalistycznej reinterpretacji. Chocia w pewnym sensie umysl jest mózgiem, to w innym sensie nie ma podstaw do takiego utosamienia. By moe za spraw braku odpowiedniej komunikacji z filozofami, kognitywici notorycznie mieszaj ze sob róne sensy kategorii kluczowych dla zrozumienia naszego ycia umyslowego33. 3 Wczeniejsza wersja tego artykulu zostala przedstawiona na konferencji ,,Kognitywistyka. O naturze umyslu" w Uniwersytecie Warszawskim (2930 padziernika 2012) oraz na posiedzeniu Grupy Logiki, Jzyka i Informacji Uniwersytetu Opolskiego (11 grudnia 2012). Artykul powstal w ramach bada finansowanych przez Fundacj na rzecz Nauki Polskiej (subsydium profesorskie ,,Filozofia analityczna: historia i najnowsze wyzwania").
Przeglad Filozoficzny - Nowa Seria – de Gruyter
Published: Jun 1, 2013
You can share this free article with as many people as you like with the url below! We hope you enjoy this feature!
Read and print from thousands of top scholarly journals.
Already have an account? Log in
Bookmark this article. You can see your Bookmarks on your DeepDyve Library.
To save an article, log in first, or sign up for a DeepDyve account if you don’t already have one.
Copy and paste the desired citation format or use the link below to download a file formatted for EndNote
Access the full text.
Sign up today, get DeepDyve free for 14 days.
All DeepDyve websites use cookies to improve your online experience. They were placed on your computer when you launched this website. You can change your cookie settings through your browser.